topdown parking

Powszechny dostęp do produktów pochodzących z różnych części świata to błogosławieństwo dla konsumentów, ale także przekleństwo dla planety. Innowacyjne rozwiązania logistyczne mogą robić przysłowiową różnicę w globalnym łańcuchu dostaw i sprawiać, że Ziemia będzie bezpiecznym miejscem także dla przyszłych pokoleń.

Globalna wioska, a może już wiocha?

Żyjemy w czasach, w których niewiele jest nas w stanie zaskoczyć. Sięgając po telefon lub laptop, mamy dostęp do informacji, trendów i idei z drugiego krańca świata. Wydając kilkaset złotych na bilet lotniczy możemy przenieść się na inny kontynent i w ciągu kilku godzin znaleźć się w objęciach zupełnie innej kultury. Niezależnie od tego, jaki jest nasz stosunek do miejsca, w którym mieszkamy i jak bardzo identyfikujemy się z krajem, którego urzędnicy wydali nam paszport, wszyscy w mniejszym lub większym stopniu jesteśmy obywatelami świata. I choć termin „globalna wioska” został wprowadzony do obiegu już w latach 60’ XX wieku, to teraz faktycznie możemy odkrywać jego pełen potencjał. Szybki dostęp do wiadomości z całego świata, praktycznie darmowe komunikowanie się pomiędzy ludźmi przebywającymi na różnych kontynentach, rozwijający się sektor turystyczny i kwitnący w najlepsze handel internetowy to tylko niektóre argumenty potwierdzające teorię, że nasz świat, choć fizycznie nie zmienił swoich rozmiarów, jeszcze nigdy nie był tak „mały”. Kolejne dowody wspierające tę tezę możemy znaleźć w każdym dyskoncie spożywczym. Półki w polskich sklepach uginają się pod ciężarem produktów zebranych, wyhodowanych lub zrobionych poza Europą. Taka różnorodność jest dla nas klientów ogromnym przywilejem, bowiem zapewnia nam praktycznie nieograniczony dostęp do wyrobów, których nie opłaca się lub nie można wytworzyć w polskich warunkach klimatycznych. Ta wygoda ma też określone koszty.

Transport ma znaczenie

Spożywanie różnych posiłków daje niezwykłą frajdę i pozwala odkrywać namiastki innych kultur. Sięgając po awokado z Chile, łososia z Alaski czy kawę z Brazylii, warto jednak pamiętać, że te produkty musiały przebyć długą drogę, zanim dotarły do naszych sklepów. Każdy transport towarów generuje konkretny ślad węglowy, a więc obciąża konto planety. Z punktu widzenia środowiska znacznie korzystniejszym rozwiązaniem jest wybór wina z podkarpackiej czy lubuskiej winnicy niż trunku wyprodukowanego w Kalifornii, Australii czy RPA. Polskie wino musiało pokonać znacznie krótszy dystans niż butelka sprowadzana z innego kontynentu, a tym samym przy jego transporcie powstało znacznie mniej dwutlenku węgla niż w przypadku importu wina z innego kraju. Nieco mylące może okazać się to, że za napoje zagraniczne płacimy mniej niż za polskie wyroby. Wynika to z korzyści skali, które osiągają wielcy eksporterzy oraz z niższych kosztów pracy niż w polskich winnicach.

Mniejsze koszty pracy grają ważną rolę w architekturze globalnych łańcuchów dostaw. Dla przykładu, dostawcy łososia z Alaski zlecają obróbkę ryb we Wschodniej Azji, gdzie koszt pracy jest kilkukrotnie niższy niż w USA. Koncernom bardziej opłaca się wysłać towar na inny kontynent niż zapłacić więcej za usługę wykonywaną na miejscu. Ma to oczywiście swoje przełożenie w emisji CO2 i innych trujących gazów uwalnianych podczas spedycji i magazynowania. Niestety, ekologia wciąż przegrywa z cięciem kosztów finansowych i perspektywą większych zysków ze sprzedaży.

Cena za egzotyczne smakołyki

Gdyby ślad węglowy spedycji produktów spożywczych przesyłanych pomiędzy kontynentami był jedynym czynnikiem niekorzystnym z punktu widzenia ekologii, może nie byłoby o co drzeć szat. Globalna konsumpcja ma jednak inne wymiary powodujące degradację środowiska. Jednym z nich jest niesławny casus awokado. Moda na ten owoc na europejskich i północnoamerykańskich stołach napędza popyt na tę roślinę. Ceny awokado szybują, a tam, gdzie człowiek zwietrzy szansę na wyższe zarobki, Matka Natura ma niewiele do powiedzenia. Tak jest też w tym przypadku. W Meksyku głośno mówi się o wycinaniu lasów pod uprawę awokado. Pozbywanie się dużych połaci drzew zaburza lokalne ekosystemy. Co więcej, plantacje awokado wymagają dostarczania ogromnych ilości wody, co sprawia, że lokalni mieszkańcy mają utrudniony dostęp do wody pitnej, bo ciecz jest kierowana do nawadniania roślin. Tak dzieje się np. w Chile. Jeżeli dodamy do tego fakt, że intratność awokadowego biznesu dostrzegły też meksykańskie kartele (które mają niewiele wspólnego z ekologicznymi organizacjami), to mamy dodatkowo przepis na tarapaty dla lokalnych rolników. W ostatnich latach media alarmowały o podobnych historiach dotyczących uprawy komosy ryżowej, kakao, kawy czy produkcji oleju palmowego.

Moda na ekologię? Nie w branży modowej

Branża ubraniowa wśród ekologów od lat nie cieszy się dobrą sławą. Za jej zły wizerunek odpowiadają m.in. zatrudnianie dzieci, niskie zarobki szwaczek i masowe szycie słabej jakości ubrań, które wytrzymują jeden sezon. Z punktu widzenia ekologii problemem jest także transport – kupowana w Polsce bluzka musi przejść długą drogę, by trafić do naszego sklepu. Oto przykład. Kilka lat temu BBC ujawniła trasę, jaką musi przejść sukienka ze znanej sieciówki, zanim trafi do sklepu w Europie. Włókna były zebrane na Starym Kontynencie, skąd trafiły do Egiptu (gdzie wyrabiano z nich nici), a później do Chin (gdzie z nici stworzono tkaninę). Później materiał trafił do Maroka, gdzie uszyto sukienkę. Z Afryki ubranie przewieziono do Hiszpanii, gdzie zostało spakowane i wyruszyło w drogę do jednego z europejskich sklepów. Tysiące kilometrów pokonany w celu obniżenia kosztów produkcji.

Nowoczesna logistyka odpowiedzią na wyzwania XXI wieku

Czy jesteśmy w stanie zrezygnować z przywilejów globalnego handlu na rzecz poprawy sytuacji Matki Natury? Zyski, które czerpie globalna północ z taniej siły roboczej globalnego południa są tak duże, że trudno przypuszczać, by sytuacja miała się zmienić w najbliższych latach. Zbyt wiele osób korzysta z utrzymania statusu quo. Po stronie beneficjentów jesteśmy także my – Europejczycy kupujący od ręki tanie ciuchy, wina i produkty spożywcze. Jak wyjść z tego zaklętego kręgu?

Pierwszym rozwiązaniem jest konsekwentne zwiększanie świadomości tego, co kupujemy i jaki ślad węglowy wiąże się z powstaniem konkretnego produktu. Jeśli to możliwe, warto sięgać po polskie zamienniki tanich wyrobów importowanych z egzotycznych krajów. Takie zakupy z pewnością będą droższe, ale za to bardziej przyjazne dla ekologii. Kupując ubrania, sprawdzajmy kraj pochodzenia na metce i decydujmy się na ciuchy lepszej jakości, takie, które nie rozciągną się po pierwszym praniu. W niektórych przypadkach zakup lokalnych lub regionalnych zamienników może być naprawdę trudny. Co wtedy? Warto zadać sobie trochę trudu, by kupić produkty oznaczone certyfikatem fair trade.

Drugi aspekt dotyczy działalności importerów i eksporterów. Skoro nie jesteśmy w stanie zrezygnować z przesyłania towarów między kontynentami, to przynajmniej starajmy się to robić w odpowiedzialny sposób. Schoeller Allibert projektuje i tworzy innowacyjne rozwiązania logistyczne. Szeroka gama pojemników zwrotnych z tworzyw sztucznych imponuje różnorodnością, funkcjonalnością i trwałością, co procentuje niższymi kosztami środowiskowymi. Kontenery wielorazowego użytku są odporne na korozję, zmienne warunki atmosferyczne czy uszkodzenia mechaniczne. To przekłada się na ich trwałość, a tym samym mniejszą ilość odpadów. Po zakończeniu cyklu życia produktu, pudełko, paleta czy skrzyniopaleta mogą trafić do recyklingu, gdzie będą przerobione na nowy surowiec. W parze z trwałością pojemników idzie niewielka waga własna, co obniża zapotrzebowanie na paliwo podczas transportu. Mówiąc o proekologicznej orientacji wyrobów Schoeller Allibert, nie możemy zapominać też o cechach wybranych produktów. Dla przykładu, niektóre skrzyniopalety (np. Magnum Optimum) posiadają składane ściany boczne, co znacząco obniża zapotrzebowanie na przestrzeń w transporcie powrotnym, a większość kontenerów adresowanych do sektora rolniczego została wyposażona w perforowane ściany (np. MaxagriAgriplusGeoboxAgrilog), co zapewnia lepszą cyrkulację powietrza i zmniejsza ryzyko niszczenia przewożonych produktów spożywczych z powodu wilgoci.